Haha, bardzo śmieszne. Ciekawe, czy ktokolwiek będzie chciał przeczytać cokolwiek, co napisałam, po tak długiej nieobecności. Zastanawiam się, czy w ogóle jeszcze potrafię skleić sensowne zdanie - lub czy kiedykolwiek potrafiłam.
Co się zmieniło od tego czasu? Chyba przede wszystkim to, że mam ochotę coś napisać, choć pozbyłam się większości postów i kończę z zamieszczaniem moich marnych zdjęć. Ile koncertów zobaczyłam w tym roku? W marcu byłam w Warszawie na I Blame Coco, ale prawdziwy sezon koncertowy zaczął się w czerwcu, a skończył na początku lipca. Zdecydowanie za szybko, ale jak powszechnie wiadomo, nic nie trwa wiecznie.
W każdym razie, co najważniejsze. Widziałam Coldplay na Rock im Park, Glastonbury i Open'erze i było cudownie, jak zawsze. Nie mam słów do tych chłopców, naprawdę. Pozostaje mi spokojnie czekać do 12. września (Paradise) i 24. października (MYLO XYLOTO!). Może niezupełnie spokojnie - na początku września przeprowadzam się do Londynu i wątpię, że będę wiodła spokojne życie - a raczej mam nadzieje, że będzie niespokojne w dobrym znaczeniu tego słowa.
Właśnie się zorientowałam, że nie mam o czym napisać - Glastonbury i jego błotne przygody są trochę za stare, żeby je opisywać, a ja nic nie robię. Cóż, spędzam dużo czasu na internecie, czy to się liczy jako "coś"?
Tragedia, pisząc cały czas tłumaczę wszystko z angielskiego. Wrócę, kiedy dostanę trochę weny lub kolejny atak z serii "HSJAKHFASKJHF KOCHAM COLDPLAY". Biorąc pod uwagę ich wspaniałość, to powinno wydarzyć się niedługo.
Na początku Września do do Londynu? SUPER! Ja powoli odliczam do 14tego, też nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuń